0

Zmierzch kładł się jak aksamitna zasłona na Kraków, gdy stałem w swoim lofcie w sercu Starego Miasta, zastanawiając się, jak dałem się wciągnąć w tę przygodę. To wszystko wina Klary – a raczej konsekwencja głupiego zakładu, który przegrałem w przypływie zuchwałości. Klara, moja najlepsza przyjaciółka od lat, miała talent do wmanewrowywania mnie w sytuacje, które wykraczały daleko poza moją strefę komfortu. Tym razem namówiła mnie, bym towarzyszył jej na ekskluzywnej imprezie maskowej w starej willi na obrzeżach Puszczy Niepołomickiej. Jednak to nie sama impreza przyprawiała mnie o szybsze bicie serca – to kostium, który dla mnie wybrała.

Przygotowania: Akt oddania

Klara spędziła dni na kompletowaniu idealnego stroju, a gdy mi go zaprezentowała, poczułem, jak krew napływa mi do twarzy. „Pójdziesz jako wenecka kurtyzana” – oznajmiła z błyskiem w oczach, który nie znosił sprzeciwu. Kostium był arcydziełem ekstrawagancji: długa do ziemi suknia z czarnego aksamitu, ciasno opinająca tors, podkreślająca talię gorsetem z połyskującego, bordowego jedwabiu. Rękawy wykonano z delikatnej koronki, która przy każdym ruchu unosiła się jak welon, a głęboki dekolt zdobiły misternie haftowane złotem wzory, lśniące niczym gwiazdy w nocy. Spódnica opadała miękkimi falami aż do ziemi, lecz odważne rozcięcie z boku odsłaniało przy każdym kroku moją nogę aż do połowy uda.

Do tego dodano pończochy z czarnej koronki, zdobione drobnymi kryształkami i podtrzymywane delikatnymi podwiązkami. Bielizna – zestaw z czarnego satynu, składający się z push-upu i skąpo skrojonego fig – wydawała się obco zmysłowa. Klara uparła się, bym założył sandały na wysokim obcasie, których paseczki owijały się wokół kostek niczym węże. „Musisz poćwiczyć chodzenie, Adamie” – powiedziała, gdy niepewnie stawiałem pierwsze kroki. Naszyjnik z czarnej skóry, ozdobiony złotą zawieszką w kształcie maski, ciasno przylegał do mojej szyi, a na nadgarstkach nosiłem pasujące bransoletki, które przy każdym ruchu wydawały cichy brzęk.

Wisienką na torcie była okazała peruka z długich, kasztanowych loków, przepleciona perłami i drobnymi złotymi ornamentami. Klara przymocowała ją specjalnym klejem, by nie zsunęła się nawet przy gwałtownych ruchach. „Nie chcemy, żeby twoja tajemnica wyszła na jaw” – powiedziała z figlarnym uśmiechem, nakładając mi makijaż. Zastosowała dramatyczny makijaż: ciemny eyeliner, który nadał moim oczom koci wyraz, połyskujące cienie w odcieniach złota i brązu oraz głęboko czerwoną szminkę, która sprawiała, że moje usta wyglądały na pełne i uwodzicielskie. Sztuczne rzęsy i lekka warstwa różu dopełniły obrazu. „Jesteś wizją” – szepnęła, cofając się, by podziwiać swoje dzieło.

Ale Klara jeszcze nie skończyła. Z mieszanką staranności i prowokacji ogoliła całe moje ciało, łącznie z okolicami intymnymi, i nałożyła pachnący balsam o nutach sandałowca i jaśminu. Jej palce delikatnie przesuwały się po mojej skórze, a gdy smarowała wrażliwe miejsce wokół odbytu, poczułem dreszcz, którego nie mogłem zignorować. „To musi być dokładne” – mruknęła, a ja usłyszałem uśmiech w jej głosie, gdy jej dotyk trwał dłużej, niż było to konieczne. Ku mojemu zaskoczeniu – i zakłopotaniu – zakończyła przygotowania, zakładając mi srebrną klatkę czystości, którą zabezpieczyła małą kłódką. „Na wszelki wypadek” – powiedziała, mrugając. „Nie chcemy, żeby coś cię rozpraszało.”

Przemiana Klary: Tajemniczy dżentelmen

Podczas gdy ja czułem się jak postać z historycznego dramatu, Klara wybrała kontrastujący strój. Wcieliła się w tajemniczego dżentelmena, ubranego w skrojony na miarę frak z granatowego aksamitu, który podkreślał jej smukłą sylwetkę. Czarna jedwabna kamizelka i wykrochmalona biała koszula z krawatem z połyskującego jedwabiu nadawały jej arystokratyczny wygląd. Spodnie były wąsko skrojone i kończyły się na wypolerowanych skórzanych butach. Zamiast makijażu nosiła prostą, czarną półmaskę, która podkreślała jej oczy i dodawała nuty tajemniczości. Krótkie włosy ukryła pod peruką z gładkich, czarnych włosów, zaczesanych do tyłu. „Jestem twoim towarzyszem, signore Adamie” – powiedziała z przesadnym akcentem i ukłoniła się galancko, co mimo moich nerwów wywołało u mnie śmiech.

„Nie zapominaj, obiecałeś wczuć się w rolę” – przypomniała mi, gdy się przygotowywaliśmy. Podała mi małą, aksamitną torebkę, która ledwo pomieściła zapalniczkę, paczkę papierosów i chusteczkę. Moje zwykłe rzeczy – portfel, klucze, telefon – schowała do kieszeni swojej marynarki. „Dziś wieczorem ja tu rządzę” – oznajmiła z uśmiechem, który był zarazem figlarny, jak i stanowczy. Usiadła za kierownicą mojego srebrnego BMW, a ja zająłem miejsce pasażera, ciasny gorset zmuszał mnie do siedzenia prosto, gdy jechaliśmy przez nocne ulice w stronę Puszczy Niepołomickiej.

Willa: Pałac tajemnic

Willa, do której zmierzaliśmy, ukryta była za aleją starych dębów, których gałęzie niczym opiekuńcze ramiona rozciągały się nad drogą. Sam budynek był arcydziełem gotyckiej architektury, z wysokimi oknami w kształcie łuków, które lśniły ciepłym światłem, i wieżyczkami wznoszącymi się w nocne niebo. Podjazd zastawiony był luksusowymi samochodami – Porsche, Bentleye i rzucający się w oczy czerwony Ferrari. Gwar głosów gości dobiegał przez otwarte drzwi, w towarzystwie dźwięków kwartetu smyczkowego grającego Vivaldiego.

Klara podała odźwiernemu w liberii nasze zaproszenia, i weszliśmy do środka. Sala balowa była widowiskiem dekadencji: kryształowe żyrandole rzucały migoczące refleksy na ściany zdobione freskami z mitologicznymi scenami. Goście nosili kostiumy, od barokowej przepychu po awangardową ekstrawagancję. Kobieta w sukni z pawich piór przemknęła obok nas, a mężczyzna w złotej zbroi rycerskiej tańczył z zamaskowaną towarzyszką. Powietrze było ciężkie od perfum, szampana i subtelnego napięcia, które iskrzyło jak elektryczność.

Czułem na sobie spojrzenia, gdy szliśmy przez tłum. Moja suknia lśniła w świetle, a obcasy sandałów stukały na marmurowej posadzce. Klara położyła dłoń na moich plecach, gest jednocześnie opiekuńczy i zaborczy. „Rozluźnij się, Adamie” – szepnęła. „Wyglądasz jak bogini.” Ale ja czułem się wszystkim, tylko nie bosko – raczej jak obcy w świecie, który był mi obcy. Moim planem było jak najszybsze wycofanie się w spokojny kąt, może z kieliszkiem szampana w dłoni, i przeczekanie wieczoru w możliwie dyskretny sposób.

Gra w ukryciu

Znalazłem niszę za ciężką aksamitną kotarą, osłoniętą antyczną marmurową statuą. „Zostanę tutaj” – mruknąłem do Klary, która skinęła głową i z uśmiechem „Znajdę cię później” wmieszała się w tłum. Oparłem się o chłodną ścianę, mocno ściskając torebkę, i obserwowałem widowisko. Mężczyzna w kostiumie pirata z opaską na oku flirtował z kobietą w szkarłatnej sukni flamenco, której wachlarz trzepotał jak motyl. Grupa zamaskowanych postaci stała w półkolu, śmiejąc się z żartu, którego nie słyszałem. Muzyka przeszła w powolny walc, a pary zaczęły kołysać się w rytmie.

Klara wkrótce zniknęła w tłumie, ostatnio widziałem ją z grupą gości – dwiema kobietami w okazałych renesansowych sukniach i mężczyzną w kostiumie Upiora w Operze. Nagle ogarnęła mnie dziwna myśl: a co, jeśli Klara bawi się w jednym z licznych bocznych pokoi willi? Wyobrażenie jej w intymnej sytuacji z kimś obcym wywołało we mnie dreszcz, którego nie do końca rozumiałem. Klatka czystości, więżąca moją męskość, spotęgowała to uczucie, gdy moje ciało bezskutecznie próbowało zareagować na tę fantazję.

Spotkanie: Cienie władzy

Byłem tak pogrążony w myślach, że nie zauważyłem trzech mężczyzn, którzy podeszli, aż stanęli tuż przede mną. Nosili mundury przypominające oddział specjalny – czarne kamizelki kevlarowe, obcisłe spodnie i ciężkie buty, które dudniły przy każdym kroku. Ich twarze skrywały półmaski, odsłaniające tylko oczy i usta. Przywódca, postawny mężczyzna o przenikliwym spojrzeniu, odezwał się: „Jesteś towarzyszką dżentelmena w granatowym fraku, prawda?”

Skinąłem niepewnie głową, serce zaczęło mi szybciej bić. „O co chodzi?” – zapytałem, mój głos był ledwie szeptem. Mężczyzna podszedł bliżej, jego obecność przytłaczająca. „Twój towarzysz dopuścił się przewinienia. Próbował ukraść cenny artefakt z kolekcji gospodarza. Pójdziesz z nami, by to wyjaśnić.”

„To musi być pomyłka” – wyjąkałem, ale zanim zdążyłem zaprotestować, dwaj pozostali mężczyźni chwycili mnie za ramiona. Ich uścisk był mocny, ale nie brutalny, i poprowadzili mnie przez boczne drzwi, których wcześniej nie zauważyłem. Zeszliśmy po krętych schodach do słabo oświetlonego piwnicznego korytarza. Powietrze było chłodne, pachniało starym kamieniem i czymś metalicznym. Ciężkie żelazne drzwi otworzyły się, a ja zostałem wepchnięty do pomieszczenia, które przypominało średniowieczne lochy – nagie kamienne ściany, kilka pochodni rzucających migotliwe światło i masywny drewniany stół w środku.

Konfrontacja: Niebezpieczna propozycja

W pokoju czekał już czwarty mężczyzna. Był olbrzymi, z mięśniami rysującymi się pod mundurem i maską, która całkowicie zakrywała jego twarz, odsłaniając tylko dwa płonące oczy. „Twój towarzysz przyznał się” – zaczął, jego głos był głęboki i dźwięczny. „Próbował ukraść złoty amulet z kolekcji. By uniknąć zgłoszenia na policję, zaproponował, że ty przejmiesz za niego karę.”

Zrobiło mi się słabo. „Jaką karę?” – zapytałem, głos mi drżał. Mężczyźni zaśmiali się cicho, dźwięk przypominający zimny wiatr na skórze. Przywódca podszedł, jego maska lśniła w świetle pochodni. „Na takim wieczorze jak ten kara jest… osobistej natury. Mamy pewne upodobania, a twój towarzysz zapewnił, że jesteś gotów je spełnić.”

„A jeśli odmówię?” – zapytałem, choć przeczuwałem odpowiedź. „Wtedy twój towarzysz będzie musiał zapłacić karę 20 000 euro – w gotówce, do jutra w południe.” Żołądek mi się ścisnął. Nie mieliśmy takich pieniędzy, a perspektywa negocjacji w tym pomieszczeniu z czterema mężczyznami była beznadziejna. „Czego dokładnie chcecie?” – wyszeptałem, gardło miałem suche.

Przywódca uśmiechnął się, jego zęby błysnęły. „Jesteśmy mężczyznami o… specyficznych pragnieniach. A ty, w swoim pięknym kostiumie, jesteś dokładnie tym, czego pragniemy. Nie traćmy czasu.” Zanim zdążyłem zareagować, otoczyli mnie. Moje ręce związano linami, które przeciągnięto przez pierścienie w bransoletkach, i przyczepiono do haków w suficie. Suknię podniesiono, rozcięcie odsłoniło moje nogi, a ja stałem bezbronny i drżący.

Oddanie: Taniec uległości

To, co nastąpiło, było wirem kontroli i oddania. Przywódca chwycił mnie za podbródek, zmuszając, bym spojrzał mu w oczy. „Będziesz nam służył” – powiedział, jego głos był mroczną obietnicą. „Im mniej się opierasz, tym przyjemniejsze to będzie dla ciebie.” Na pokaz klepnął mnie lekko w policzek, piekący ból zaskakująco mnie podniecił. Pozostali mężczyźni zaśmiali się, zdejmując moje ubranie kawałek po kawałku, aż zostałem tylko w koronkowych pończochach, sandałach i klatce czystości.

Dostosowali liny tak, że klęczałem na miękkim dywanie, który chronił moje kolana. Mężczyźni zdjęli mundury, ich ciała lśniły od potu w świetle pochodni. Czułem żar ich spojrzeń, gdy ustawili się wokół mnie. „Otwórz usta” – rozkazał przywódca, a ja posłuchałem, kierowany mieszanką strachu i dziwnej, narastającej ekscytacji.

Zawładnęli mną, ich ręce badały moje ciało, a ich penisy na zmianę wypełniały moje usta. Byli wymagający, ale nie okrutni, i z każdym ruchem mój opór malał. Upokorzenie, którego się spodziewałem, ustąpiło miejsca mrocznej żądzy, która mnie zaskoczyła. Wnikali w mój odbyt, ich ruchy były rytmiczne i ułatwione obfitym żelem. Początkowo ból był przytłaczający, ale wkrótce przekształcił się w pulsującą ekscytację, która przepływała przez moje ciało.

„Jesteś w tym naturalny” – warknął jeden z mężczyzn, chwytając mnie za biodra. Jęknąłem mimowolnie, mój głos stłumiony przez penisa w ustach. Śmiali się, zachęcone moją reakcją, i nasilili ruchy. Zatraciłem się w ekstazie, moje zmysły przytłoczone ich dotykiem, zapachem, smakiem.

Kulminacja: Burza zmysłów

Na finał ustawili się wokół mnie, ich ręce na penisach, aż kolejno wytrysnęli na mnie. Ciepłe strumienie trafiały w moją twarz, szyję, klatkę piersiową, a ja przyjmowałem to z dziwnym oddaniem. Nazywali mnie swoją „kurtyzaną”, „niewolnicą nocy”, a ja czułem, jak pogrążam się w ich upokorzeniu. Gdy skończyli, rozwiązali moje więzy i pomogli mi wstać. „Dobrze służyłeś” – powiedział przywódca. „Kara została spłacona.”

Opuścili pokój, a ja zostałem, moje ciało drżało z wyczerpania i dziwnej satysfakcji. Wkrótce drzwi się otworzyły, a Klara weszła, zdejmując maskę, z troską na twarzy. „Adamie, wszystko w porządku?” – zapytała. Skinąłem głową, niezdolny przyznać się do prawdy – że mi się to podobało. Nagle się uśmiechnęła, w jej oczach błysnęło coś znaczącego. „Wiedziałam, że masz to w sobie” – сказала. „To był mój prezent dla ciebie – noc, w której mogłeś przekroczyć swoje granice.”

Zdałem sobie sprawę, że wszystko zaplanowała. Ale zamiast złości czułem dziwną wdzięczność. Odegrałbym się na niej – ale na mój sposób, w noc, której nigdy nie zapomni.


Like it? Share with your friends!

0

0 Comments

Your email address will not be published. Required fields are marked *

Translate »